"100% malarstwa" i inne formy pokazali studenci V roku Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych na wystawie w Wytworni Koneser. Na wernisaż 25 września przybyły tłumy gości .Poindustrialne surowe wnętrza okazały się idealnym tłem dla prac młodych artystów.
Szesnastu twórców to jest szesnaście odrębnych światów wyobraźni, tematyki, różnorodnego rozumienia roli malarza. Widzowie oglądający wystawę są nieustannie zaskakiwani kontrastami, każde kilka kroków prowadzi w nowy nastrój, w inne rejony rozważań intelektualnych, w różne emocje.
Od wejścia przyciągają wzrok wielkie płótna Pawła Dunala i wciągają w wir bogatego świata koloru, psychodelicznych przeżyć, malowanych mistrzowskim pędzlem, z rozmachem i odwagą. Obok monochromatyczne obrazy, pozornie spokojne, a jednak żyjące plastyczną, grubo dłońmi nakładaną fakturą, jakimś swoim życiem.
Dalej nastrojowe obrazy i batiki Ilony Zamarskiej z jej „Dziennika kolejowego” i działające pięknym, magicznym światłem nokturny Magdaleny Firląg. To na pewno są obrazy, które wiele osób chciałoby mieć swoim domu.
Za ścianą otwiera się świat agresywnej ekspozycji Anny Karwowskiej. Wielkie portrety i akty kobiet namalowane są celnie ostrą czerwienią i różem, kontrastującą z czystą bielą tła. Mówią one, a raczej krzyczą, o miłości lesbijskiej i seksualności kobiet. Również w graficznym aneksie artystka prowokacyjnie przeciwstawia Erosa Tanatosowi, miłość występną zbawieniu.
Na przeciwnym biegunie znajdują się prace Róży Litwy – skromne obrazy, świat intymny, liryczny. Malarkę interesuje człowieczeństwo, macierzyństwo, piękno codzienności. Jej projekt „Serce miasta” tworzony w Pracowni Sztuki w Przestrzeni Publicznej to futurystyczna instalacja wodna, nawiązująca do krwioobiegu człowieka. Tą pracą autorka zadaje pytania: kto stworzył miasto, komu jest ono potrzebne, i komu ma służyć. Próbuje uczłowieczyć nasze otoczenie.
Pełne refleksji, kontemplacyjne są też obrazy Małgorzaty Plichty, która szuka tego co najważniejsze, głębi, a jej harmonijne tkaniny, wykonane techniką haftu, są urzekające.
Interesujące podejście do swojej pracy przedstawił Paweł Kapelański. Podjął próbę realizacji ekspresji twórczej w wąskich ramach zakreślonych przez temat i technikę narzucone przez osobę zamawiającą obraz. Na wystawie pokazał kilka różnych prac namalowanych na zamówienie i fotogramy przedstawiające te dzieła umieszczone we wnętrzach, do których były przeznaczone, oraz ich właścicieli. To zestawienie stworzyło zupełnie inną jakość ekspozycji, a niewątpliwe mistrzostwo wykonania pokazuje, że nawet na tak wąskim polu prawdziwy artysta radzi sobie świetnie.
Szerszy kontekst kulturowy zakreśliła w swoich pracach Aleksandra Czerniawska. Zaprojektowała pomnik Dżigi Wiertowa wielkiego twórcy kina dokumentalnego („Człowiek z kamerą”, Kino OKO), który urodził się w Białymstoku. Autorka zauważyła, że fakt ten jest zupełnie nieznany mieszkańcom, a mógłby być pomocny w promocji miasta. Makietę pomnika pokazała na wystawie. Towarzyszyła jej instalacja – warsztat pracy artysty w pełni procesu twórczego – biurko i jego otoczenie w malowniczym nieładzie, a także cykl czarno-białych obrazów inspirowanych stylistyką starych kronik filmowych.
Trudno omówić wszystkie wystawione prace, nie mogę jednak pominąć obrazów Magdaleny Dukiewicz, dla mnie najpiękniejszych na tej wystawie. Olbrzymie płótna pokazują relacje międzyludzkie w sposób syntetyczny, ponadczasowy, ponad kontekstem płci – proste, czyste malarstwo. Towarzyszą im równie piękne grafiki o tej samej tematyce – o uczuciach, radości cierpieniu.
Wrażenia, które opisałam, są oczywiście czysto subiektywne. Każdy znajdzie w pracach tegorocznych dyplomantów ASP coś odmiennego i zwróci uwagę na innych artystów z tej wspaniałej szesnastki. Dlatego koniecznie idź i popatrz.
Gabriela Flaga
Od wejścia przyciągają wzrok wielkie płótna Pawła Dunala i wciągają w wir bogatego świata koloru, psychodelicznych przeżyć, malowanych mistrzowskim pędzlem, z rozmachem i odwagą. Obok monochromatyczne obrazy, pozornie spokojne, a jednak żyjące plastyczną, grubo dłońmi nakładaną fakturą, jakimś swoim życiem.
Dalej nastrojowe obrazy i batiki Ilony Zamarskiej z jej „Dziennika kolejowego” i działające pięknym, magicznym światłem nokturny Magdaleny Firląg. To na pewno są obrazy, które wiele osób chciałoby mieć swoim domu.
Za ścianą otwiera się świat agresywnej ekspozycji Anny Karwowskiej. Wielkie portrety i akty kobiet namalowane są celnie ostrą czerwienią i różem, kontrastującą z czystą bielą tła. Mówią one, a raczej krzyczą, o miłości lesbijskiej i seksualności kobiet. Również w graficznym aneksie artystka prowokacyjnie przeciwstawia Erosa Tanatosowi, miłość występną zbawieniu.
Na przeciwnym biegunie znajdują się prace Róży Litwy – skromne obrazy, świat intymny, liryczny. Malarkę interesuje człowieczeństwo, macierzyństwo, piękno codzienności. Jej projekt „Serce miasta” tworzony w Pracowni Sztuki w Przestrzeni Publicznej to futurystyczna instalacja wodna, nawiązująca do krwioobiegu człowieka. Tą pracą autorka zadaje pytania: kto stworzył miasto, komu jest ono potrzebne, i komu ma służyć. Próbuje uczłowieczyć nasze otoczenie.
Pełne refleksji, kontemplacyjne są też obrazy Małgorzaty Plichty, która szuka tego co najważniejsze, głębi, a jej harmonijne tkaniny, wykonane techniką haftu, są urzekające.
Interesujące podejście do swojej pracy przedstawił Paweł Kapelański. Podjął próbę realizacji ekspresji twórczej w wąskich ramach zakreślonych przez temat i technikę narzucone przez osobę zamawiającą obraz. Na wystawie pokazał kilka różnych prac namalowanych na zamówienie i fotogramy przedstawiające te dzieła umieszczone we wnętrzach, do których były przeznaczone, oraz ich właścicieli. To zestawienie stworzyło zupełnie inną jakość ekspozycji, a niewątpliwe mistrzostwo wykonania pokazuje, że nawet na tak wąskim polu prawdziwy artysta radzi sobie świetnie.
Szerszy kontekst kulturowy zakreśliła w swoich pracach Aleksandra Czerniawska. Zaprojektowała pomnik Dżigi Wiertowa wielkiego twórcy kina dokumentalnego („Człowiek z kamerą”, Kino OKO), który urodził się w Białymstoku. Autorka zauważyła, że fakt ten jest zupełnie nieznany mieszkańcom, a mógłby być pomocny w promocji miasta. Makietę pomnika pokazała na wystawie. Towarzyszyła jej instalacja – warsztat pracy artysty w pełni procesu twórczego – biurko i jego otoczenie w malowniczym nieładzie, a także cykl czarno-białych obrazów inspirowanych stylistyką starych kronik filmowych.
Trudno omówić wszystkie wystawione prace, nie mogę jednak pominąć obrazów Magdaleny Dukiewicz, dla mnie najpiękniejszych na tej wystawie. Olbrzymie płótna pokazują relacje międzyludzkie w sposób syntetyczny, ponadczasowy, ponad kontekstem płci – proste, czyste malarstwo. Towarzyszą im równie piękne grafiki o tej samej tematyce – o uczuciach, radości cierpieniu.
Wrażenia, które opisałam, są oczywiście czysto subiektywne. Każdy znajdzie w pracach tegorocznych dyplomantów ASP coś odmiennego i zwróci uwagę na innych artystów z tej wspaniałej szesnastki. Dlatego koniecznie idź i popatrz.
Gabriela Flaga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz