czwartek, 24 marca 2011

Antywirus


Sieć to wolna przestrzeń, która coraz bardziej upodabnia się do ludzi. Ludzie chorują, a więc komputery też muszą, a to za sprawą złych i okrutnych robali, wirusów etc. My mamy szczepionki, a komputery antywirusy.


img
Kaspersky Internet Security 2011


Dlatego postanowiliśmy się bliżej przyjrzeć jednemu z takich programów, a dokładnie jest nim Kaspersky Internet Security 2011.

Co przygotował Kaspersky w tym roku?

Przede wszystkim pierwsze, co rzuca się w oczy to szybka i prosta instalacja. Program wypakowuje się (w przypadku zakupu on-line), a następnie wgrywa poszczególne rzeczy. Warto jednak zauważyć, że jeśli Kaspersky Internet Security 2011 zauważy inny program antywirusowy lub jakieś zagrożenie to automatycznie przerwie instalacje. Pojawia się wtedy prośba o ściągnięcie odpowiedniego programu, który usunie zagrożenia. Po przejściu tej procedury antywirus prosi o wprowadzenie kodu aktywacyjnego, co ciekawe pasuje również klucz z wersji 2010. Trzeba jednak pamiętać o tym, że aby aktywować program należy być podłączonym do internetu.

Po restarcie komputera Kaspersky Internet Security 2011 jest już zainstalowany i pokazuje nam swoje oblicze. Zmian jest sporo, ale pierwszą rzucającą się w oczy jest oczywiście zmiana wyglądu. Teraz program wygląda jeszcze bardziej futurystycznie względem wersji z 2010 roku. Nie to jest jednak w nim ważne. Pierwszą zakładką jest „Centrum Ochrony”, a w niej znajdują się trzy opcje – ochrona plików i poufnych danych, ochrona systemu i aplikacji oraz ochrona on-line.  To trzy obszary, które są najważniejsze w każdym komputerze. Na dodatek każda z podkategorii posiada jeszcze specyficzne dla siebie moduły i tak oto:


 


Crysis 2

Predator w trochę innym wydaniu.
img
Crysis 2 ma przed sobą trudne zadanie. Z jednej strony pojawia się ciśnienie ze strony graczy komputerowych, którzy wymagają od tej produkcji graficznej rewolucji, a z drugiej pojawiają się konsolowcy, którzy chcą dobrej jakości portu, czyli takiego, w którego da się grać bez większych problemów i odruchów wymiotnych spowodowanych błędami w grafice. Crytek postawił sobie poprzeczkę wysoko poprzez stwierdzenie, że Crysis będzie wyglądał bardzo ładnie na wszystkich trzech platformach. Biorąc pod uwagę ogromne wymagania sprzętowe pierwszej części wydanej tylko na PC bardzo trudno jest mi w to uwierzyć...


czwartek, 17 marca 2011

Sala samobójców

Ile lat musiało minąć, aby Polska doczekała się takiego filmu? Koniec z klonowanymi komediami, bezcelowymi filmami akcji i odgrzewanymi kotletami z żołnierzykami w tle. „Sala Samobójców” wieje świeżą bryzą za sprawą Jana Komasy.
img
materiał promocyjny

Minęło wiele lat zanim wreszcie polski film zachęcił mnie do wizyty w kinie. Nasza kinematografia przeżyła chyba swój największy upadek, przez ostatnie 10 lat. Pojawiali się ci sami twórcy, którzy zatrudniali dokładnie tę samą obsadę. Kolejna komedia dla kretynów, dla facetów, dla kobiet, dla kobiet - rozwódek, dla mężczyzn – wdowców itd. Pojawiały się jaśniejsze punkty za sprawą chociażby „Galerianek”, czy „Domu Złego”. Jednak szybko zostawały zacierane przez „karolakowy plastik” i „adamczykowy podryw”. Co ciekawe zarabiały i to dobrze, a widzowie ciągle chodzili na te produkcje do kina. Teraz niczym grom z jasnego nieba, jak błyszczący zbawiciel pojawia się Jan Komasa. Nieznane nazwisko reżysera, który wie z czym się je „Appleseed”, potrafi omówić mangę i śmieje się ze „szlaufów”. Wie też co gryzie nowoczesne społeczeństwo i jak można dobrze to ukazać. „Sala Samobójców” porusza kolejny, bardzo ważny problem w światowym społeczeństwie. Problem, który też dotkliwie odznacza się w naszym kraju, a nie jest przez nikogo traktowany poważnie. Rozchodzi się tu o ciche dramaty, które dotykają „bananowych licalistów” i często doprowadzają do tragedii. W Japonii znane jako „hikkikomori”, w USA jako „netaddict”, a u nas? Chyba powinien posiadać termin „ogólnej nieświadomości sieciowej’.


Sala Samobójców recenzja filmu

środa, 16 marca 2011

Homefront

Homefront to odpowiedź THQ na Call of Duty firmy Activsion. Na pewno pod względem długości zabawy tytuł dorównuje temu drugiemu. Pytanie tylko, czy reszta również? Myślę, że odpowiedź znajdziecie poniżej.


img


Twórcy jeszcze przed premierą wspominali, że chcą zrobić kontynuację. W sumie nic w tym dziwnego, gdyż zakończenie pozwala iść dalej, ale o nim wspominać nie będę, gdyż to już Wasza sprawa, czy w ogóle sięgnięcie po ten tytuł. Mimo wszystko zdradzę, że Homefront przenosi nas w niedaleką przyszłość (rok 2026), w której Korea Północna, po przejęciu władzy przez nowego dyktatora, zajmuje swego sąsiada z południa, Japonię i wiele innych państw wschodniej Azji, a następnie organizuje udaną inwazję na USA. Armia Stanów Zjednoczonych zostaje pokonana, ale powstaje ruch oporu, który ma zamiar walczyć z okupantem. Tu do akcji wkraczam ja (Robert Jackobs, były pilot), a dokładnie były żołnierz armii Stanów Zjednoczonych, który nie chciał bronić swojego kraju. Niestety, Koreańczycy sami chcieli, abym wkroczył do akcji. Przyszli po mnie pewnego słonecznego dnia myśląc, że działam przeciwko nim. Wpakowali mnie do autobusu i chcieli przewieźć do więzienia. Niestety, jadąc widziałem, jak ci źli komuniści rozstrzeliwują cywili. Na ich pech ktoś mnie odbił i tak oto zostałem wcielony do oddziałów ruchu przeciwko okupantowi. Teraz gińcie...