wtorek, 21 października 2008

Melancholijny zaśpiew


Książkę Kocham Paula McCartneya kupiłam zauroczona lekturą jej fragmentów na antenie radiowej Trójki w wykonaniu autorki – Joanny Szczepkowskiej i jej córki – Hanny Konarowskiej przy dźwiękach nieśmiertelnych Beatlesów.

Z błyskotliwą prozą Szczepkowskiej nie sposób się nie spotkać, jej felietony drukuje choćby GW w dodatku „Wysokie Obcasy”. Czego się spodziewałam? Dobrej zabawy z muzyką w tle.
Mając świadomość przeżywającej chroniczny kryzys powieści nie stawiałam przed autorką zbyt wygórowanych oczekiwań. To ważne założenie, o którym zapomina chyba wielu wyrobionych krytyków literackich. Powieść Szczepkowskiej to debiut – czy udany – moim zdaniem tak, choć wątpię, że ten gatunek będzie królował w jej przyszłym dorobku.

To powieść dyktowana potrzebami rynku – trochę przygodowa, trochę psychologiczna, osadzona w realiach politycznych i społecznych drugiej połowy XX wieku. Główną bohaterką jest Marianna, tracąca na popularności, kiedyś świetna dziennikarka. To ona wprowadza czytelnika w świat z pogranicza jawy, snu, i marzenia. Wychodzi od fragmentu piosenki Beatlesów, dedykacji, lirycznego wspomnienia dzieciństwa i kilku luźno ze sobą związanych opowieści. Jakby chciała wypróbować pióro, rozgrzać się przed rozpoczęciem walki na ringu – walki z samą sobą, koleżankami i wspomnieniami, przypadkowo wywołanymi przez stare fotografie przesłane przez jedną z dawnych przyjaciółek. Te z ukrycia robione zdjęcia noszą w sobie ponurą tajemnicę, której odkrycie odmieni życie głównej bohaterki. Kluczem do poznania tej tajemnicy okaże się… lalka – piękna, pachnąca zachodem, niedostępna, obiekt westchnień i pożądań wszystkich małych dziewczynek zamieszkujących szare podwórka Starej Ochoty. To od niej się wszystko zaczyna, to ona jest przyczyną wielu nieszczęść, osobistych tragedii a nawet śmierci. Jako odprysk luksusu i dobrobytu zza wielkiej kurtyny podsyca wyobraźnię Marianny. W tych dziwnych czasach, kiedy u nas szary komunizm rozpanoszył się już na dobre na kolorowym zachodzie młodzież podryguje w rytmie zanuconym przez Beatlesów a mała dziewczynka, aby odebrać swą lalkę z rąk rozwrzeszczanej dzieciarni wymyśla sobie idealnego brata. Zielonookiego chłopca w prochowcu, który jako pilot podziemnego lotnictwa staje się ucieleśnieniem marzeń panien i podlotków, roznosicielem politycznych ulotek i ojcem niechcianego dziecka.
Konsekwencje tej absurdalnej historii mogły nastąpić tylko tutaj, na pograniczu dwóch światów, gdzie system polityczny dawał posłuch najbardziej niewiarygodnym opowieściom.

Lektura powieści Szczepkowskiej nie należy do najłatwiejszych. Mieszanie porządku przyczynowo-skutkowego wymaga od czytelnika wytężonej uwagi, wielopłaszczyznowa narracja burzy chronologię, za to muzyczne wstawki łagodzą napięcia i wprowadzają w atmosferę odprężenia. Nieco naiwne zakończenie może rozczarować, ale czas poświęcony na lekturę na pewno nie będzie stracony, bo w książce tej jest pomysł, a reszta, nawet jeśli budzi poczucie niedosytu to tym bardziej wyostrza apetyt na dobrą powieść, która już niebawem może się pojawić na literackim horyzoncieJ

Joanna Szczepkowska, Kocham Paula McCartneya, Świat Książki 2008

dr Anna Pycka

Brak komentarzy: