Feliks W. Kres to jeden z pierwszych pisarzy polskiej fantastyki, którego debiut przypadał na wczesne lata osiemdziesiąte. Ten uznany literat, laureat prestiżowej nagrody im. Janusza A. Zajdla, twórca między innymi cyklu szererskiego, a także wielu wspaniałych opowiadań, zaprasza nas tym razem do mrocznego świata osadzonego w alternatywnym XVII wieku. Tam właśnie rozgrywa się akcja powieści Piekło i szpada – powieści lub raczej zbioru opowiadań, ponieważ wątki przeplatają się i choć czasem uzupełniają nawzajem, to z czystym sumieniem można je traktować jako oddzielne opowiadania.
Książka podzielona została na sześć głównych części, a każda z nich na rozdziały. Historie jednak, nie zawsze są nam opowiadane chronologicznie. Dzięki takiej formie, cała powieść jest jak wielobarwna mozaika. Spomiędzy wierszy, podczas czytania, wyłania się mroczny, opanowany przez prastare magie i może równie wiekowe, ludzkie namiętności, świat. Świat, w którym, niemal ze średniowiecza zaczerpnięty etos rycerski - zasady postępowania człowieka prawego, godnego szacunku - ulega konfrontacji z siłami daleko przekraczającymi możliwości pojmowania bohaterów. Mroczne widma przeszłości nawiedzają opisywane krainy, nieznane stworzenia dysponujące równie ogromną, co niepojętą mocą, decydują o upadku królestw, życiu lub śmierci całych miast, czy wreszcie o losach pojedynczych ludzi. Jednocześnie wiele niedomówień, szybkie zmiany czasu oraz miejsca akcji sprawiają, że czytelnik ma wrażenie, iż natrafił na wielki obraz, którego fragmenty są przed nim powoli odsłaniane. Rozwiązanie zagadki, ujawnienie jednej tajemnicy, jest początkiem drugiej, a nie wszystkie zostaną rozwikłane. Istotne w jednej części zdarzenie, już w następnej może stanowić zaledwie tło kolejnego wątku. Bardzo wartka akcja sprawia, że powieść jest niesamowicie dynamiczna. Zmiana perspektywy jest często zaskakująca, a przez to szalenie interesująca – pozwala spojrzeć na ten sam problem z zupełnie innego punktu widzenia. Autor uświadamia nam jak różnie mogą być interpretowane zdarzenia. I tu chyba leży magia całej powieści – w interpretacji zachowań i działań bohaterów. Narracja podkreśla tą tendencję, ponieważ również ulega zmianie. Niekiedy narratorem jest jeden z bohaterów, innym znów razem zaobserwujemy narratora wszechwiedzącego.
Zatrzymując się dłużej przy bohaterach, należy przede wszystkim zaznaczyć, że jest ich wielu – z wiru przygód i wartkiej akcji wyłaniają się postaci niejednoznaczne, barwne, porwane nurtem zdarzeń, często niepanujące nad swoim życiem. Pojawiają się równie szybko, jak później znikają, a mimo to głęboko zapadają w pamięć. Sposób, w jaki są przez autora przedstawione sprawia, że nie potrafimy określić czy czujemy do nich sympatię czy niechęć, czy zgadzamy się z ich decyzjami czy nie, a wreszcie, czy możemy ich „zaklasyfikować” – przyporządkować do grona bohaterów pozytywnych lub negatywnych. Jak się okazuje, dobro i zło nie istnieją lub zatracają swoje znaczenie w świecie Piekła i szpady. Nic nie jest jednoznaczne, biel i czerń utonęły w ogromnym morzu szarości, z którego przedstawione nam postaci, nawet przy największych staraniach, nie są w stanie wyłowić ani skrawka czystego dobra czy zła. Razem z bohaterami odkrywamy, że rzeczywistość jest bardziej złożona niż można by przypuszczać. Bo czy wolno użyć określenia „dobro” w świecie, w którym piekło sprzymierza się z ludźmi przeciw Bogu? Owszem, powieść porusza także motyw Boga oraz religii i robi to w bardzo odważny sposób. Pokazuje nową metodę myślenia: a jeśli Bogu zależy bardziej na jego „boskim planie” niż na ludziach? Pytania nurtujące bohaterów mógłby postawić sobie każdy z nas – czy można sprzymierzyć się z piekłem, aby przeciwstawić się złu? Te dylematy, niemal egzystencjalnej, a przynajmniej filozoficznej natury, sprawiają, że powieść nie jest tylko lekką lekturą, którą po przeczytaniu odkłada się na półkę i już do niej nie wraca.
Co ciekawe, obok głównych bohaterów – jak przystało na powieść fantastyczną – obdarzonych szczególnymi talentami: mistrzów fechtunku, królowych flirtu i uwodzenia, wielkich władców, Kres ukazał sylwetki prostych służących czy karczmarzy. Oni również są uwikłani w mechanizmy, których, jako przypadkowi ludzie, nie rozumieją. Mimo prostoty charakteru wykazują się często przymiotami godnymi herosów. Bywają bardziej oddani swoim ideałom i zasadom niż niejeden rycerz, są wierni, szlachetni, godni zaufania i przywiązani do swoich władców, gotowi poświęcić życie, aby ocalić rodzinę. Takie odpatetyzowanie ludzi „wielkich” połączone z pokazaniem szlachetnych stron prostych mieszkańców różnych krain, wzmaga wrażenie, że czytamy powieść historyczno-obyczajową, a nie fantastyczną.
Magia i nienaturalne zjawiska to niemal codzienność w świecie Kresa. Każdy dzień zasnuty jest mgłą niepewności, wszystkie miejsca otacza aura magii. Z jednej strony andersenowska królowa śniegu, a z drugiej tajemniczy koci-mordercy. Prastara magia, nad którą nikt nie potrafi zapanować, zemsta dawnych kultów, zniszczonych przed wiekami przez aktualnie panujący ród – to wszystko sprawia, że podczas czytania „Piekła i szpady” po prostu nie można się nudzić. Cała kreacja świata oraz sposób jego przedstawienia pogłębiają w czytelniku wrażenie, że ukazana rzeczywistość jest nie do pojęcia zarówno dla niego jak i dla bohaterów powieści. Powieść awanturnicza? Jak najbardziej, ale ukazująca jednocześnie barwne ludzkie sylwetki, czasem niemal archetypy osobowości, prezentująca mechanizmy, których odzwierciedlenie znajdziemy również we współczesnym świecie – miłość, zazdrość, zdrada, honor, przyjaźń – pełny wachlarz uczuć i namiętności, porywający bohaterów. Ta niezwykle skomplikowana i zróżnicowana rzeczywistość, jak i wiele możliwości spojrzenia na problem sprawiają, że świat stworzony przez Feliksa Kresa, mimo całej swej baśniowości, przypomina nasz. Przypomina, ale nim nie jest – autor na chwilę zabiera nas za to do miejsca, w którym mężczyźni o nienagannych manierach są gotowi w każdej chwili pomóc damie wsiąść na konia, a bale uświetniają swoją obecnością monarchowie we wspaniałych strojach.
Istotna w odbiorze powieści jest oczywiście okładka. Muszę przyznać, że od pierwszego wydania przeszła drastyczną metamorfozę – według mnie zmiana ta wyszła jej na dobre. Sięgając po książkę widzimy mroczną postać w stroju z epoki, z pistoletem w dłoni i piórem u kapelusza. Ten widok daje nam przedsmak tego, czym autor zaraz nas uraczy. Sam projekt graficzny również nie pozostawia miejsca na zastrzeżenia, okładka utrzymana w szarej tonacji, ożywiona odrobiną czerwieni na wysokości tytułu jest mroczna, ale i intrygująca. Ilustracje wewnątrz książki to już jednak zupełnie inna historia – nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że są dobre lub nie. Należałoby tu użyć określenia „specyficzne”, przywodzą na myśl ryciny albo zgoła drzeworyty. Myślę, że to typ grafiki, który albo do kogoś przemawia albo jest odbierany negatywnie. Jako dziecko dwudziestego pierwszego wieku (przyzwyczajone do odbioru wielu bodźców wzrokowych na raz) nie mogłam się przyzwyczaić do oglądania rysunków czarnobiałych i w gruncie rzeczy dość prostych. Trzeba jednak oddać ich autorowi sprawiedliwość i zaznaczyć, że idealnie wkomponowują się w konwencję powieści. Są dobrą pomocą dla osób, które nie wiedzą jak wyglądają stroje czy broń z epoki. Ciekawym zjawiskiem jest także odwaga, z jaką ukazano na nich nagość (której w powieści trochę, bądź co bądź, jest). W moim odczuciu pogłębia to związek rysunków z opisywaną przez Feliksa Kresa epoką i całym wykreowanym przez autora światem. Podsumowując, powieść Piekło i szpada mogę z czystym sumieniem polecić każdemu fanowi fantastyki, osobom, które wolą nieco ambitniejsze pozycje, jak również fanom np. dzieł mistrza Dumas, ponieważ w powieści Kresa odnajdą ten sam urok długich płaszczy, walk na szpady, intryg, których nie powstydziłby się żaden francuski dwór i zakazanych romansów, okraszony bezmiarem tajemniczości, mistycyzmu i magii.
Marta Paśnicka
Książka podzielona została na sześć głównych części, a każda z nich na rozdziały. Historie jednak, nie zawsze są nam opowiadane chronologicznie. Dzięki takiej formie, cała powieść jest jak wielobarwna mozaika. Spomiędzy wierszy, podczas czytania, wyłania się mroczny, opanowany przez prastare magie i może równie wiekowe, ludzkie namiętności, świat. Świat, w którym, niemal ze średniowiecza zaczerpnięty etos rycerski - zasady postępowania człowieka prawego, godnego szacunku - ulega konfrontacji z siłami daleko przekraczającymi możliwości pojmowania bohaterów. Mroczne widma przeszłości nawiedzają opisywane krainy, nieznane stworzenia dysponujące równie ogromną, co niepojętą mocą, decydują o upadku królestw, życiu lub śmierci całych miast, czy wreszcie o losach pojedynczych ludzi. Jednocześnie wiele niedomówień, szybkie zmiany czasu oraz miejsca akcji sprawiają, że czytelnik ma wrażenie, iż natrafił na wielki obraz, którego fragmenty są przed nim powoli odsłaniane. Rozwiązanie zagadki, ujawnienie jednej tajemnicy, jest początkiem drugiej, a nie wszystkie zostaną rozwikłane. Istotne w jednej części zdarzenie, już w następnej może stanowić zaledwie tło kolejnego wątku. Bardzo wartka akcja sprawia, że powieść jest niesamowicie dynamiczna. Zmiana perspektywy jest często zaskakująca, a przez to szalenie interesująca – pozwala spojrzeć na ten sam problem z zupełnie innego punktu widzenia. Autor uświadamia nam jak różnie mogą być interpretowane zdarzenia. I tu chyba leży magia całej powieści – w interpretacji zachowań i działań bohaterów. Narracja podkreśla tą tendencję, ponieważ również ulega zmianie. Niekiedy narratorem jest jeden z bohaterów, innym znów razem zaobserwujemy narratora wszechwiedzącego.
Zatrzymując się dłużej przy bohaterach, należy przede wszystkim zaznaczyć, że jest ich wielu – z wiru przygód i wartkiej akcji wyłaniają się postaci niejednoznaczne, barwne, porwane nurtem zdarzeń, często niepanujące nad swoim życiem. Pojawiają się równie szybko, jak później znikają, a mimo to głęboko zapadają w pamięć. Sposób, w jaki są przez autora przedstawione sprawia, że nie potrafimy określić czy czujemy do nich sympatię czy niechęć, czy zgadzamy się z ich decyzjami czy nie, a wreszcie, czy możemy ich „zaklasyfikować” – przyporządkować do grona bohaterów pozytywnych lub negatywnych. Jak się okazuje, dobro i zło nie istnieją lub zatracają swoje znaczenie w świecie Piekła i szpady. Nic nie jest jednoznaczne, biel i czerń utonęły w ogromnym morzu szarości, z którego przedstawione nam postaci, nawet przy największych staraniach, nie są w stanie wyłowić ani skrawka czystego dobra czy zła. Razem z bohaterami odkrywamy, że rzeczywistość jest bardziej złożona niż można by przypuszczać. Bo czy wolno użyć określenia „dobro” w świecie, w którym piekło sprzymierza się z ludźmi przeciw Bogu? Owszem, powieść porusza także motyw Boga oraz religii i robi to w bardzo odważny sposób. Pokazuje nową metodę myślenia: a jeśli Bogu zależy bardziej na jego „boskim planie” niż na ludziach? Pytania nurtujące bohaterów mógłby postawić sobie każdy z nas – czy można sprzymierzyć się z piekłem, aby przeciwstawić się złu? Te dylematy, niemal egzystencjalnej, a przynajmniej filozoficznej natury, sprawiają, że powieść nie jest tylko lekką lekturą, którą po przeczytaniu odkłada się na półkę i już do niej nie wraca.
Co ciekawe, obok głównych bohaterów – jak przystało na powieść fantastyczną – obdarzonych szczególnymi talentami: mistrzów fechtunku, królowych flirtu i uwodzenia, wielkich władców, Kres ukazał sylwetki prostych służących czy karczmarzy. Oni również są uwikłani w mechanizmy, których, jako przypadkowi ludzie, nie rozumieją. Mimo prostoty charakteru wykazują się często przymiotami godnymi herosów. Bywają bardziej oddani swoim ideałom i zasadom niż niejeden rycerz, są wierni, szlachetni, godni zaufania i przywiązani do swoich władców, gotowi poświęcić życie, aby ocalić rodzinę. Takie odpatetyzowanie ludzi „wielkich” połączone z pokazaniem szlachetnych stron prostych mieszkańców różnych krain, wzmaga wrażenie, że czytamy powieść historyczno-obyczajową, a nie fantastyczną.
Magia i nienaturalne zjawiska to niemal codzienność w świecie Kresa. Każdy dzień zasnuty jest mgłą niepewności, wszystkie miejsca otacza aura magii. Z jednej strony andersenowska królowa śniegu, a z drugiej tajemniczy koci-mordercy. Prastara magia, nad którą nikt nie potrafi zapanować, zemsta dawnych kultów, zniszczonych przed wiekami przez aktualnie panujący ród – to wszystko sprawia, że podczas czytania „Piekła i szpady” po prostu nie można się nudzić. Cała kreacja świata oraz sposób jego przedstawienia pogłębiają w czytelniku wrażenie, że ukazana rzeczywistość jest nie do pojęcia zarówno dla niego jak i dla bohaterów powieści. Powieść awanturnicza? Jak najbardziej, ale ukazująca jednocześnie barwne ludzkie sylwetki, czasem niemal archetypy osobowości, prezentująca mechanizmy, których odzwierciedlenie znajdziemy również we współczesnym świecie – miłość, zazdrość, zdrada, honor, przyjaźń – pełny wachlarz uczuć i namiętności, porywający bohaterów. Ta niezwykle skomplikowana i zróżnicowana rzeczywistość, jak i wiele możliwości spojrzenia na problem sprawiają, że świat stworzony przez Feliksa Kresa, mimo całej swej baśniowości, przypomina nasz. Przypomina, ale nim nie jest – autor na chwilę zabiera nas za to do miejsca, w którym mężczyźni o nienagannych manierach są gotowi w każdej chwili pomóc damie wsiąść na konia, a bale uświetniają swoją obecnością monarchowie we wspaniałych strojach.
Istotna w odbiorze powieści jest oczywiście okładka. Muszę przyznać, że od pierwszego wydania przeszła drastyczną metamorfozę – według mnie zmiana ta wyszła jej na dobre. Sięgając po książkę widzimy mroczną postać w stroju z epoki, z pistoletem w dłoni i piórem u kapelusza. Ten widok daje nam przedsmak tego, czym autor zaraz nas uraczy. Sam projekt graficzny również nie pozostawia miejsca na zastrzeżenia, okładka utrzymana w szarej tonacji, ożywiona odrobiną czerwieni na wysokości tytułu jest mroczna, ale i intrygująca. Ilustracje wewnątrz książki to już jednak zupełnie inna historia – nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że są dobre lub nie. Należałoby tu użyć określenia „specyficzne”, przywodzą na myśl ryciny albo zgoła drzeworyty. Myślę, że to typ grafiki, który albo do kogoś przemawia albo jest odbierany negatywnie. Jako dziecko dwudziestego pierwszego wieku (przyzwyczajone do odbioru wielu bodźców wzrokowych na raz) nie mogłam się przyzwyczaić do oglądania rysunków czarnobiałych i w gruncie rzeczy dość prostych. Trzeba jednak oddać ich autorowi sprawiedliwość i zaznaczyć, że idealnie wkomponowują się w konwencję powieści. Są dobrą pomocą dla osób, które nie wiedzą jak wyglądają stroje czy broń z epoki. Ciekawym zjawiskiem jest także odwaga, z jaką ukazano na nich nagość (której w powieści trochę, bądź co bądź, jest). W moim odczuciu pogłębia to związek rysunków z opisywaną przez Feliksa Kresa epoką i całym wykreowanym przez autora światem. Podsumowując, powieść Piekło i szpada mogę z czystym sumieniem polecić każdemu fanowi fantastyki, osobom, które wolą nieco ambitniejsze pozycje, jak również fanom np. dzieł mistrza Dumas, ponieważ w powieści Kresa odnajdą ten sam urok długich płaszczy, walk na szpady, intryg, których nie powstydziłby się żaden francuski dwór i zakazanych romansów, okraszony bezmiarem tajemniczości, mistycyzmu i magii.
Marta Paśnicka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz