
Historia, po przeczytaniu wyżej napisanego streszczenia, przypomina tę znaną z filmu „Zapach kobiety”. Zwłaszcza, że sam reżyser podkreśla, że jego dzieło powstało na motywach powieści napisanej przez Givanni’a Arpino. W praktyce jest jednak zupełnie inaczej, gdyż książka różni się zasadniczo od filmu. Nie znajdziemy w niej bowiem opisu luksusowych hoteli, nie ma też nic o tym, że Jaś ma jakieś problemy w szkole. Zabrakło też mądrości, którymi sypał podpułkownik. W skrócie nie można porównywać książki do filmu czy też odwrotnie. To jakby zupełnie inne historie. Jedynymi wspólnymi ogniwami są tutaj następujące motywy: postać przygnębionego kapitana/podpułkownika, opiekun (Jaś/Charles), motyw podróży, brat kapitana (w książce ksiądz w filmie wojskowy).
Kapitan niestety bardzo różni się od podpułkownika Franka Slade’a. Tak jak wspomniałem nie sypie mądrościami, wręcz przeciwnie, jest raczej niewychowany. Obraża wszystkich i wszystko, a tak naprawdę nie ma ku temu podstaw. Przez takie cechy postać ta wydaje się okropna i niezbyt przyjazna. Nie można z niej zaczerpnąć żadnych mądrości. Kapitan przypomina tutaj pustego, niezbyt inteligentnego wojskowego.
Autor książki również nie popisał się wybitnym językiem. Zdania są często szarpane i niedopowiedziane. Czasami trzeba kilka razy przeczytać napisane kwestie, aby zrozumieć o co chodzi kapitanowi. Dodatkowo, autor potrafi zrobić niemiły zabieg przeniesienia czytelnika do innej sceny. Przykładowo, raz opisuje bar, by za chwilę uciąć temat i przenieść akcję do pokoju hotelowego. Osobiście nie lubię takich metod, gdyż przez takie zabiegi dzieło wydaje się niespójne.
Mimo wszystko, podróż kapitana musi mieć jednak cel – niezamierzony, ale ma. Na 60 ostatnich stronach dowiadujemy się, że głównego bohatera ktoś jednak kocha i właśnie ta miłość ochroni go przed załamaniem. Będzie to zarazem jedyna nauka, którą uzyska Jaś. Resztę książki zajmują dziwne opisy przydrożnych hoteli, zabawy i rozmowy z dziewczynami, oraz nic nie wnoszące do życia dialogi z Jasiem, w których kapitan cały czas go obraża albo prosi o whisky.
Kupując tę książkę spodziewałem się naprawdę czegoś wybitnego. Niestety, zawiodłem się i to bardzo, gdyż nie ma w niej nic z filmu. Prosta, kiczowata fabuła, niczym nieokraszona sprawia, że na dobrą sprawę zastanawiam się, po co ja to czytałem? Chyba tylko dlatego, że jestem ciekawy i nie mogłem oprzeć się pokusie porównania książki do filmu. Jak to ujął kapitan podczas rozmowy z przybyszem, który usiadł w jego przedziale: „Nie chcę znać nieużytecznego imienia”. Analogicznie można to stwierdzenie odnieść do książki.
Dawid Nawrocki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz