niedziela, 23 sierpnia 2009

Harry Potter i Insygnia śmierci - recenzja książki

„Harry Potter i Insygnia śmierci” to ostatnia część cyklu przygód młodego czarodzieja, autorstwa J. K. Rowling.

W ostatnim tomie serii, Harry i jego przyjaciele – Ron i Hermiona mają do wykonania misję, powierzoną im przez Albusa Dumbledere’a. Celem jej jest odnalezienie i zniszczenie horkruksów- magicznych przedmiotów, w które została zaklęta dusza Tego- którego -imienia-nie- wolno- wymawiać. Trójka nastolatków staje przed trudnym zadaniem, gdyż na drodze do wykonania ich powinności spotkają nie tylko Sam-wiesz-kogo, ale też członków rodziny, i skorumpowane Ministerstwo Magii. Młodym czarodziejom nie sprzyja również okoliczność, że ich wielki opiekun pozostawił im w Testamencie niezwykłe przedmioty, których przeznaczenie jest kolejną z wielu zagadek do rozwiązania. Osoba Dumbledora i tajemnice jego życia stają się kluczowym elementem dywagacji Harrego Pottera, który pozbawiony wsparcia swojego dyrektora, rozpaczliwie walczy o powodzenie planu. Jest to również czas wyborów młodego czarodzieja – wyrzekając się miłości, postanawia za wszelką cenę zrealizować postawione mu zadanie.
Pod wieloma względami powieść odbiega od schematu wcześniejszych tomów poczytnej angielskiej pisarki. Przede wszystkim, większość akcji książki nie rozgrywa się w murach tak dobrze znanego, zaczarowanego Hogwartu, co wyzwala wrażenie obcości i niepokoju.

Szkoła Czarodziejstwa i Magii została w tyle za wędrowcami, którzy przenosząc się z miejsca na miejsce, snuli pełne niepokoju i nadziei plany zniszczenia Najgroźniejszego Czarodzieja Wszechczasów.

„Harry Potter i Insygnia Śmierci” ma sporo elementów książki przygodowej, a nawet kryminału. Na drodze Harrego, Rona i Hermiony pojawiają się kolejne trudne zagadki do rozwikłania, Hogward dostaje się pod panowanie reżimu Severusa Snape’a i Śmierciożerców, w tajemnicy rośnie ruch oporu przeciwko panowaniu zła.

Powieść Rowling ma znacznie więcej elementów grozy niż w poprzednich tomach przygód Harrego. Oprószony śniegiem cmentarz w Dolinie Godryka, dziwny dom pewnej starej kobiety, włamanie do grobu czy lęk przed śmiercią przewijający się w książce. Autorka pozwoliła sobie na pewien rodzaj naturalizmu w opisie przygód trójki przyjaciół, tym bardziej szokujący, gdyż są oni młodzi i niewinni.

Obok Harrego Pottera bohaterką książki jest Śmierć, dosłownie i w przenośni, oraz tytułowe Insygnia. Śmierć została przedstawiona wielorako: jako sprytna postać w bajce, śmierć jako rozkład ciała, i wreszcie śmierć, której obawiają się ludzie.

Motyw Insygnii Śmierci to zdecydowanie najciekawszy wątek w powieści, zgrabnie wpleciony w fabułę, nadaje książce klimat baśniowości, ale i złowrogiej aury.

Rowling znakomicie przedstawiła zmagania bohaterów, ich lęk, wyizolowanie w zimnym, ośnieżonym lesie czy starym domu. Również przyjaźń trójki przyjaciół została poddana próbie, gdyż brak jedzenia, nadziei i sukcesów, niszczą ducha nawet u największych bohaterów. Opis, w którym Chłopiec, Który Przeżył rozumie już, jakie jest jego przeznaczenie, i czego musi dokonać, chwyta za serce.

Podobnie jak hobbit Frodo, który niesie Pierścień, aby go zniszczyć w Górze Przeznaczenia, tak Harry dźwiga swojego horkruksa, który ma zły wpływ na jego ciało i umysł.

W „Harrym Potterze i Insygniach Śmierci” nadszedł czas na odkrywanie tajemnic. Dramatycznych sekretów czarodziejów: Albusa Dumbledore’a, Severusa Snape’a, a nawet samego Voldemorta. Pojawia się także próba zrozumienia, jaką wartość ma życie i dlaczego ludzie poświęcają je dla innych? I, parafrazując słowa Dumbledora, co jest gorsze – życie bez miłości czy śmierć z miłości?

Ostatnia część cyklu Rowling jest tomem, w którym nie ma już niejasności i następuje czas na podjęcie ostatecznych decyzji. Wiadomo już, kto stanie za Voldemortem, a kto mu się sprzeciwi. Wieloletni wrogowie nie ograniczają się już do wymiany złośliwości, zaczynając walczyć ze sobą na śmierć i życie.

Ostateczna bitwa między obrońcami Hogwartu, a poplecznikami Sami-wiecie- kogo jest kulminacją całego cyklu o młodym czarodzieju, która musi nadejść. Lecz finalne starcie nie jest końcem, to raczej burza, która musi nastać, przynieść zniszczenie, aby potem znów mógł pojawić się piękny dzień.

Sylwia Włodyga

Brak komentarzy: