piątek, 14 sierpnia 2009

Spektakl ,,Operetka’’ w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego


Prezentowany w Studiu Teatralnym Dwójki spektakl ,,Operetka’’ w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego , jest telewizyjną wersją przedstawienia, zrealizowanego przez Teatr Narodowy w 25 czerwca 2000 roku.

Sam tytułowy pomysł jest genialny. Utwór charakteryzuje odległy od tradycyjnego sposób budowania akcji dramatu – brakuje związków przyczynowo – skutkowych między poszczególnymi elementami fabuły oraz realistycznej – z punktu widzenia psychologicznego motywacji- poczynań postaci scenicznych.

Podejmując istotne problemy egzystencjalne , spektakl stawia pytania o granice prawdy i fałszu, o istotę wolności i zniewolenia człowieka, o wzajemne układy między sferą „inni” i „ja”, wreszcie o rewolucję – wciąż od wieków powtarzany „zakręt” historii. Czym ona jest? Czy burzeniem skostniałego porządku? Czy może jeszcze czymś innym?

Tym właśnie sposobem sztuka, którą pierwszy raz ujrzałam na zajęciach z teatru, zrobiła na mnie ogromne wrażenie . Właśnie ,,Operetka’’ pozwoliła mi zastanowić się nad problemami nurtującymi każdego człowieka w okresie Polski zniewolonej.

U Gombrowicza nie można znaleźć jednoznacznych odpowiedzi na te pytania, bo według niego „Literatura nie jest od rozwiązywania zagadnień – ona je stawia” – robi to w sposób niezwykły i oryginalny, daleko odbiegający od ustalonej w tradycji konwencji. Wobec powagi i wzniosłości historii, operetka jako forma niższą, naznaczoną znamieniem tandety, śmieszności, idiotyzmu , jest gotową parodią , a u Gombrowicza funkcjonuje na podobnej zasadzie jak mickiewiczowski obrzęd „Dziadów”.

Dzięki temu sztuka, mimo równie szerokiego horyzontu jak w ,,Historii’’, jest bardziej skrótowa, lekka. Jej intryga jest równie głupia jak teksty operetek: na zamku Himalaj bogate fircyki: hrabia Szarm, syn księcia Himalaj: baron Firulet przy pomocy najętych złodziejaszków uwodzą cud dziewczynkę – Albertynkę.

Ponieważ do zamku zjeżdża z Paryża, sam słynny Fior, światowy mistrz i dyktator mody, odbywa się tam wielki Bal Maskowy, Konkurs na Nową Modę.

Gombrowicz posiadający swoją wizję człowieka w ,,Operetce’’ , operuje dwiema kategoriami:

Nagością i strojem. Człowiek naturalny według niego to człowiek nagi.

,,Historia modą jest’’. Historia pragnie – jak mówi Fior, dyktator mody - ,,nowy dać wygląd człowiekowi’’. Toteż historię XX wieku, podczas Balu Maskowego prezentuje jako rewię mód (stara arystokracja, dekadencja w stylu wiedeńsko – habsburskim, generał w mundurze oficera hitlerowskiego, markiz jako kapo obozowy, profesor, teoretyk – marksista jako zamaskowany terrorysta, kamerdyner – czołowy agitator itd.). ,,Operetka’’ stwarzająca niezwykłe możliwości teatralne ,dzięki historii pojmowanej jako rewia mód, w istocie jest ,,snem o nagości człowieka, uwięzionego w strojach najdziwaczniejszych i najokropniejszych.’’ Podczas zabaw i romansów, spuszczeni ze smyczy złodziejaszkowie porywają i , jak przypuszcza Szarm, gwałcą Albertynkę, zaś Hufnagiel rusza na czele Lokajstwa do galopu. Akt III dzieje się na zamku Himalaj , po dwóch wojnach światowych i rewolucji.

Odpowiednio zmieniają się żurnale mód, historyczne mody na kamuflaże (Książe udaje stolik – lampę, proboszcz - kobietę, profesor na czworakach itd.). Gdy wszyscy bohaterowie sztuki składają do trumny swe klęski i cierpienia, a Fior, przeklinając strój i modę, żegna również marzenie o nagości – z trumny powstaje naga Albertynka i triumfuje swą młodością i nagością. Gombrowicz sprzeciwia się symbolicznej interpretacji swego dramatu. Jak twierdził, postaci – znaki z III aktu powstawały za pomocą strukturalnej analizy historycznej. Według autora rewolucja jest zatratą wartości, a w ,,Operetce’’ jest sprawką lokai i złodziejaszków. Z drugiej strony, jednak istnieje pewien związek między triumfem życia, jakim staje się ocalenie Albertynki, a rewolucją. W ,,Operetce’’ zwyżkuje erotyczne pojmowanie dziejów. Erotyka jest napędem, a w nią celuje wszelka młodość i niedojrzałość. Rewolucja działa na ich rzecz, gdyż równouprawnia też w erotyce.

Księżna, w II akcie nie na darmo boi się nagości, gdyż wtedy okazałoby się, że jest taka sama, jak gmin, lęka się poniżenia w ich oczach. Gombrowicz rozumie rewolucję jako orgię plebsu.

Mimo, że rewolucja anarchizuje, nihilizuje ludzkość, dokonuje jednak postępu epokowego. To najęci złodziejaszkowie ocalili w trumnie (ludzkości) nagą Albertynkę i sprawili, że zmartwychwstała. Rewolucja mimo, że groźna, jest porywająca. Tak brzmi końcowy pean: ,,Nagości wiecznie młoda witaj! Nagości wiecznie naga witaj! Nagości nago młoda – młodości nago młoda, naga’’.

"W operetce postacie muszą być operetkowe - notował Gombrowicz - akcja operetkowa, mity operetkowe, a ja usiłowałem władować w nią za dużo. Dopiero więc gdym te treści zawarł w metaforach ściśle operetkowych jak strój, rewia mód, wszystko bardziej składnie mi się zamknęło. (...) Ludzkość traci swoje najpiękniejsze wierzenia, swoje najukochańsze kostiumy. Ani Bóg, ani ideały: nawet rewolucja ginie. Wszystko zmierza ku czarnej trumnie! I wówczas z trumny wynurza się młoda nagość ludzka, wieczna radość naszej wiecznej młodości. Proste, jak operetka".

Po premierze teatralnej, krytyka zgodnie uznała inscenizację Jerzego Grzegorzewskiego za sukces artystyczny tej sceny i osobisty reżysera, który "spojrzał głębiej na rewolucję i ostrożniej na młodość”. Przypomniał, że „światowy przewrót to XX-wieczna rzeź, a nie przebieranka, marzenie zaś o wyzwoleniu z więzów kultury rychło może obrócić się w jakąś współczesną formę niebezpiecznego barbarzyństwa". Ostatnia sztuka w dorobku Witolda Gombrowicza (1904-69) ukazała się w 1966 roku, wraz z III tomem „Dziennika", nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu. W odautorskim "Komentarzu", pisarz zasugerował najtrafniejszą inscenizację "Operetki" - w teatrze, ale i w wyobraźni czytelnika. "Monumentalny idiotyzm operetkowy idący w parze z monumentalnym patosem dziejowym - maska operetki, za którą krwawi śmiesznym bólem wykrzywione ludzkości oblicze".

Tym tropem poszedł Jerzy Grzegorzewski. Wykorzystując każdą okazję do zabawy „bosko idiotycznym" żywiołem operetkowym, scenicznym żartem, aluzją literacką czy muzyczną, pokazał świat pędzący na oślep, przez groteskową rewolucję ku autentycznej zagładzie wszystkiego, co dotychczas było ważne. Kiedy "wiatr historii" już zrobił swoje i w finale rozlega się hymn na cześć młodości i nagości, nagle pojawia się złowroga nuta. Ekran ciemnieje, widowisko już się kończy, a groźne skandowanie i tupot podkutych butów nadal trwa.
Jerzy Grzegorzewski był laureatem wielu nagród. Kawalerem Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski i doktorem honoris causa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.
Aktorka Anna Dymna tak mówiła o Grzegorzewskim: ,,Przenosił nas w świat swojej, nie zawsze zrozumiałej, wyobraźni i starał się zbierać nasze emocje. Bo jego teatr to był teatr emocji. Nie rozmów, nie słów - a emocji’’.

W swoich inscenizacjach Grzegorzewski nie korzystał z tradycyjnych elementów scenografii teatralnej. Scenografię tworzył sam, wykorzystując gotowe przedmioty z życia codziennego, jak skrzydła samolotów, części instrumentów muzycznych. Teatr Grzegorzewskiego to był teatr kumulacji emocji.

Rzadko inscenizował dramaty w pierwotnej wersji. Tworzył przedstawienia autorskie: adaptował teksty, rozbijając ich fabułę, lub opierał się na własnych scenariuszach, projektował scenografię, reżyserował. W scenografii - przez wiele lat sam przygotowywał dekoracje i kostiumy do swych spektakli - wykorzystywał przedmioty, które zachowując swój użytkowy charakter, nabierały nowych i nieoczekiwanych znaczeń: części instrumentów muzycznych, "werki" fortepianów, skrzydła samolotów, tramwajowe pantografy, elementy wagonów kolejowych itp. Stawały się one przedmiotami symbolicznymi, wędrując z przedstawienia na przedstawienie. Szczególną wagę jako reżyser przywiązywał też do światła.

Komponował widowiska, jak utwory muzyczne, w których aktorzy byli zarówno muzykami, jak i instrumentami. Chętnie sięgał też po stare farsy i operetki, wykazując przy ich przenoszeniu na scenę spore poczucie humoru. Często dokonywał dekonstrukcji budynku teatralnego, odgrywając przedstawienie na widowni, a widzów umieszczając na scenie, niekiedy przenosząc spektakl do foyer, szatni czy labiryntu podziemnych korytarzy. Aktorzy nie tworzyli u niego ról według sztywnych wzorów teatru psychologicznego, raczej wnikali w nastrój chwili: sytuacje sceniczne dyktowane konwencją plastyczną i w atmosferę stworzoną w czasie prób. W ten sposób Jerzy Grzegorzewski przez całe twórcze życie walczył z zastanymi konwencjami czasów małej stabilizacji. Dzięki temu od lat 70. cieszył się opinią najbardziej nowatorskiego z reżyserów pracujących w teatrach instytucjonalnych. Przez niektórych krytyków uważany był za przedstawiciela postmodernizmu.

,,Operetka’’ zapadła mi w pamięć, z jednej strony zachowując zabawne sytuacje i relacje międzyludzkie, błahą historyjkę, z drugiej zaś przekazywała głębokie prawdy moralne o życiu i świecie, których nie sposób jednoznacznie określić, co powoduje, że pozostaje w naszej pamięci na dłużej, niż koniec samej sztuki. ,,Operetkę’’ Gombrowicza poleciłabym każdemu, gdyż jest panoramą całego społeczeństwa, a tym samym każdy znajdzie swoją prawdę.

Rok produkcji: 2001
Czas: 71 min
Autor: Witold Gombrowicz
Reżyseria: Jerzy Grzegorzewski
Obsada: Wojciech Malajkat (Mistrz Fior), Igor Przegrodzki (Książę Himalaj), Beata Fudalej (Księżna Himalaj), Ignacy Gogolewski (Hrabia Szarm), Jacek Różański (Baron Firulet), Kinga Iigner (Albertynka), Wiesława Niemyska, Czesław Lasota (Rodzice Albertynki), Sławomir Federowicz, Łukasz Lewandowski (Złodziejaszki), Jerzy Łapiński (Proboszcz), Mirosław Konarowski (Prezes), Marek Barbasiewicz (Generał), Magdalena Warzecha (Markiza), Jan Monczka (Profesor), Mariusz Benoit (Hrabia Hufnagiel), Waldemar Kownacki (Lokaj Władysław), Paweł Tołwiński (Lokaj Stanisław), Ireneusz Dydliński, Mikołaj Klimek, Sławomir Śmiałek, Maciej Wojdyła (Lokaje), Radosław Elis, Grzegorz Małecki (Lajkonik), Włodzimierz Press (Offenbach), Mirosław Jastrzębski (Pianista), Alina Wieczorkówna (Sufler)

Monika Babula

Brak komentarzy: